piątek, 10 grudnia 2021

Budka dla ptaków

Moi Drodzy, zrobiła się zima. Śnieg przysypał ptakom jedzonko. Proponuję zrobić im budkę, chociaż małą, żeby było gdzie je dokarmiać. Zrobienie budki jest niezwykle proste. Wystarczy zbić kilka deseczek, albo użyć plastikowej butelki po wodzie mineralnej czy jakimś napoju. Widziałam też budki wykonane z tektury, ale nie sądzę, żeby były trwałe ;) 

A jeśli już bardzo, bardzo Wam się nie chce, to chociaż powieście sikorkom słoninkę. Będą bardzo wdzięczne :)

Moja budka, zbita z desek, które zostały mi z innych prac, wygląda tak jak poniżej. Dla większej trwałości pomalowałam ją lakierobejcą. Wróble chętnie zaglądają do niej po ziarenka, a sikorki po ziarna i słoninkę. Zdarzają się też rudziki. Polecam, to nic trudnego :)

środa, 13 października 2021

Jak wyczyścić zamszowe buty?

Co tu dużo kryć: zamsz wygląda przepięknie... Zdanie należałoby dokończyć: ...dopóki się nie wybrudzi. I pal licho, jeśli jest to czarny zamsz, któremu najłatwiej przywrócić pożądany wygląd. Gorzej, jeśli jest jaśniejszy. Podstawowa zasada przy tej skórze brzmi: nie pozwolić na wybrudzenie; spryskiwać sprayami zapobiegającymi przemoczeniu, a jednocześnie chroniącymi przed wnikaniem brudu. Wiem jednak, że to działa do pewnego stopnia i zawsze wcześniej czy później, zwłaszcza na butach pojawi się brud. 

Czyszczenie najlepiej zacząć od wyszczotkowania czystą szczoteczką. Można się także zaopatrzyć w szczoteczki do zamszu. Z jednej strony wyglądają one dość tradycyjnie, z drugiej są gumowe. Po wyczyszczeniu, oczywiście należy spryskać. W sprzedaży są także dostępne szampony do czyszczenia zamszu i inne środki chemiczne. Należy jednak stosować je ostrożnie, bo każde przemoczenie skóry powoduje, że staje się ona sztywniejsza i po prostu brzydsza.

Czasem zdarzy się jednak, że niczego z "chemii" nie posiadamy w domu, a buty wymagają czyszczenia. Z taką sytuacją miałam do czynienia ostatnio w domu. Czubki butów były wyraźnie przybrudzone, a zabiegi szczoteczką nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Zastosowałam wtedy... gumkę chlebową. To taki miękki rodzaj gumki do mazania. Ważne jednak, żeby "chlebówka" nie była zbyt miękka, z rodzaju tych "rozmazujących się", żeby starła brud, a nie dołączyła do niego ;)

Pozostając w kręgu chleba... słyszałam, że ongiś zamszowe buty czyszczono mocno podeschniętym chlebem lub bułką. Ponoć pieczywo, krusząc się, jednocześnie czyściło obuwie. Nie próbowałam, bo nie miałam akurat suchego chleba, ale na pewno przetestuję następnym razem i zdam stosowną relację. 

A jakie są Wasze doświadczenia z czyszczeniem zamszu?

Na koniec wrzucam dwie fotki z czyszczenia butów. Niestety ze względu na światło niezbyt dokładnie widać różnicę, musicie mi więc uwierzyć na słowo, że była naprawdę spora.

Buty przed czyszczeniem wyglądały tak:


 A po czyszczeniu tak:

 

Przybrudzenia na czubkach pięknie się starły :) 

Przy okazji gumką można także bardzo ładnie doczyścić podeszwę :)

czwartek, 19 sierpnia 2021

Własne i nie własne warzywa cz. 2

Nawiązując do poprzedniego wpisu: pomidory i ogórki mi się udały, kukurydza i kabaczek nie... Może komuś się przyda ta wiedza i te wnioski, więc rozwinę temat. Posadziłam kupione sadzonki pomidorów i ogórków. Żeby sprawdzić gdzie lepiej rosną, część trafiła do dużych donic, część do gruntu. Te w gruncie urosły ogromne, te w donicach dużo mniejsze. Podobnie ze zbiorami - "gruntowe" są o niebo większe. 

Nie sprawdziły mi się natomiast kukurydza i kabaczki. Posadziłam je z ziaren, no i ok, wyrosły, ale zbiorów to raczej z nich nie będzie. No chyba, że będziemy mieli długą i ciepłą jesień. Na razie są za malutkie. Nie twierdzę, że to w ogóle niemożliwe, żeby cieszyć się zbiorami, bo w tym roku było bardzo, bardzo zimno i wysiałam je bardzo późno. Może przy bardziej normalnym roku, w którym mogłabym je wysiać w kwietniu dałyby radę. W przyszłym roku podejmę kolejną próbę, lecz tym razem posieję je w  marcu do doniczek, a jak już będę miała spore sadzonki, to dopiero przesadzę na ogródek. 

To tyle moich ostatnich doświadczeń ogrodniczych. No może poza jedną. Od sąsiadki "przeszła" do mnie mięta. Polubiła mój trawnik. Za chwilę będzie jej tam więcej niż trawy ;) Za to przy koszeniu obłędnie pachnie :) Muszę przesadzić część do doniczek jesienią, żeby była na zimową herbatkę, napój i do mojito ;)

A, powiem Wam jeszcze, że "nawiązałam współpracę" z kilkoma małymi rolnikami. Sporo ostatnio jeżdżę po okolicznych wioskach na rowerze. Przy niektórych gospodarstwach znalazłam tabliczki o sprzedaży produktów rolnych. Mając na plecach plecak zatrzymałam się przy jednym z nich zapytać co to za miód sprzedają. Pan rolnik pokazał mi własne ule :) Miodek kupiłam i jest pyszny. To mnie zachęciło do kolejnych zapytań. W ten sposób pozyskuję ostatnio sporo produktów. No może nie do końca w ten, bo nie przywożę wszystkiego w plecaku. Pochwaliłam się koleżankom, więc na zmianę robimy większe zakupy autem i przywozimy jedna drugiej. Taka współpraca sąsiedzka połączona z... agroturystyką ;) Polecam.

wtorek, 25 maja 2021

Własne warzywa

W weekend spotkaliśmy się ze znajomymi przy grillu. Rozmawialiśmy między innymi o warzywach i owocach. Okazuje się, że "dobre, bo polskie" to tylko życzeniowe hasło. Tak naprawdę wcale nie takie dobre. Nawet powiedziałabym, że bardzo kiepskiej jakości. Nasi rodzimi rolnicy pakują w uprawy wszelkie chemikalia, które im wpadną w ręce, przez co dostajemy produkty po prostu niedobre. Nie jest to moja opinia jako osoby nie specjalizującej się w temacie, ale opinia osób mieszkających na wsi i zaopatrujących się w produkty stamtąd pochodzące. I opinia osób, które lubią przemierzać okoliczne wioski na rowerach, wynikająca z obserwacji i rozmów z rolnikami. A tak jest ponoć w całej Polsce. 

Wnioski z naszych rozmów były trzy - te dotyczące kwestii: co zrobić jeśli chcesz jeść zdrowo? Sposób pierwszy: kupujesz produkty z krajów, które stosują mało chemii w rolnictwie, zatem nie polskie. Sposób drugi: kupujesz produkty oznaczone marką bio - co prawda trudno w niej o idealną "czystość", bo nie wszystkie "bio" mają weryfikowalne standardy, ale zawsze jest to zdrowsze. Trzeci sposób: sadzisz na ogródku, albo w balkonie tyle jadalnych rzeczy ile się da. Nie jest to zresztą taka nowość. We Włoszech, w wielu miejscach w doniczkach rosną pomidory i kabaczki, a nie kwiaty. Może warto i u nas zastosować ten sposób, żeby choć trochę rzeczy zjeść w 100 procentach bez chemii? 

W tym roku będę testować sposób drugi i trzeci. W ramach sposobu trzeciego kupiłam ziarna kukurydzy i kabaczków oraz sadzonki pomidorów i ogórków. Mam nadzieję, że pogoda się ustabilizuje i pozwoli mi cieszyć się zbiorami. I że ślimaki nie zjedzą mi moich plonów...

środa, 17 marca 2021

Aranżacja ogrodu

Mamy przedwiośnie. Chłodne, a nawet zimne, ale jednak przynoszące coś więcej niż nadzieję na wiosnę. Bo ona w końcu przyjdzie, i to już za kilka dni. Co prawda prognozy mówią, że się spóźni - jeśli chodzi o temperaturę, ale pewne jest, że w końcu się ociepli. Postanowiłam zatem zaplanować nową aranżację ogrodu. No, może to za dużo powiedziane. Chodziło mi o najbliższą okolicę tarasu. 

W bliskiej, a nawet bardzo bliskiej odległości tarasu mam taras sąsiadów. Przed pandemią rzadko kiedy na nim przebywali, mogłam sobie w spokoju poczytać książkę na dworze, poopalać się i zrelaksować. Pandemia wiele zmieniła. Teraz przesiadują tam często i w sposób dość uciążliwy - grillując i głośno słuchając muzyki, która zdecydowanie nie jest w moim guście. Co do hałasów mogę jedynie prosić o ściszenie, co do grillowania - o ograniczenie i o ostrzeganie, żebym mogła zebrać pranie. 

Jednakże postanowiłam dodatkowo odgrodzić się od uciążliwego sąsiedztwa i stworzyć sobie "zielony zagajnik". W tym celu chcę wzdłuż płotu wbić kilka kotew i umieścić w nich drewniane belki. Pomiędzy nimi zrobię kratkę z cienszych listewek i posadzę bluszcz. Przez całe lato stworzy mi piękną zieloną ścianę, a jesienią będzie cieszył wzrok kolorami. To mój przedwiosenny pomysł na ciekawe rozwiązanie do ogrodu :)

Listewki w najbliższej odległości od balkonu, chcę przeznaczyć na powieszenie doniczek z ziołami. Ile bym ich nie miała, zawsze u nas pójdą. 

Muszę także wymienić duże donice do kwiatów stojące na tarasie. Od kilku lat mam takie plastikowe, kupione w markecie na wyprzedażach. Wyglądają bardzo przyzwoicie. Pojawił mi się jednak problem z trwałością. Latem są narażone na upały, w zimie na mrozy - w tym roku całkiem spore. Niestety nie mam możliwości ukrycia ich przed tymi kaprysami pór roku. W sobotę chciałam je przesunąć i dwie mi w pękły w rękach... Nie, żebym była jakoś specjalnie silna... Postanowiłam więc przy okazji modernizacji ogrodu postawić na coś trwalszego i bardziej okazałego, czyli na donice polimerobetonowe. Wiem, nie przesunę ich - dla odmiany. Ale też nie będzie powodu do ich "chronienia".

Jeśli chodzi o ogród, to liczę na większe urozmaicenie w tym roku na mojej kwiatowej łące (część kwiatów, którą zasadziłam w zeszłym roku miała kwitnąć dopiero w kolejnym okresie, więc już od wiosny). Nie mogę się doczekać :) Mam dość szarzyzny.

środa, 3 lutego 2021

Ręcznie robione lampy

Długo nic nie pisałam, co oczywiście nie znaczy, że nie miałam i nie mam pomysłów z cyklu "ciekawe rozwiązania dla domu". Po prostu zapomniałam je opisać... Trudno to będzie wszystko tak na szybko nadrobić. Zawsze jednak mogę mieć nadzieję, że uda mi się tu bywać częściej i nadgonić zaległości.

Dziś postanowiłam napisać parę zdań o ręcznie robionych lampach. A to dlatego, że jakiś czas temu zmodyfikowałam oświetlenie w domu. No, może nie całe - oczka świetlne zostały. Zmiana wynikała stąd, że bardzo spodobały mi się ozdobne żarówki, których nie było sensu montować do poprzednich żyrandoli i kloszy, bo po prostu nie byłoby ich widać. Jednakże, jak to zwykle bywa, lampy, które mi się spodobały były po prostu drogie. Ja rozumiem chęć zarobku, ale liczę także na zrozumienie mojej chęci oszczędzania. 

Na szczęście obecnie można kupić komponenty i zrobić coś takiego samemu. W jednym z marketów znalazłam ciekawe kable. Podobają mi się takie "owinięte" niciami. Z tych kabli, osłonek na złączki pod sufitem (wykorzystałam te ze starych lamp) i - w dwóch przypadkach z desek, a w jednym - z genialnej gałęzi znalezionej podczas jednego ze spacerów po lesie, a także z pięknych, metalicznych oprawek do wkręcania żarówek, no i oczywiście z żarówek, wykonałam lampy. Jakością na pewno nie odbiegają od tych sklepowych. Ba, może nawet są lepsze. No i na pewno hand made :) Górują też tym, że są niepowtarzalne. Dokładnie takich nie ma nikt, a ja lubię oryginalne rzeczy :) 

Żeby nie wyszło na to, że jestem zarozumialcem, dodam jeszcze, że nie tylko mi się podobają. Rodzina jest zachwycona, a od koleżanek posypały mi się zamówienia :) Zatem polecam. Spróbujcie, to łatwiejsze niż można by przypuszczać.