czwartek, 16 stycznia 2014

Jadalnia

Marzy mi się jadalnia z prawdziwego zdarzenia. Najlepiej, gdyby to było osobne pomieszczenie, połączone z kuchnią, z dużym stołem, dookoła którego ustawiłabym wygodne krzesła i koniecznie z pięknym kredensem. No ale niestety, mam za mało pomieszczeń, żeby dało się coś takiego stworzyć. Ponieważ, jak na polskie standardy, mam sporą kuchnię, dotychczas jadamy w niej. Ale ostatnio wymyśliłam sobie wyspę i według moich skrupulatnych obliczeń, wychodzi na to, że stół już się nie zmieści. Mam zamiar zatem zagrabić część salonu - pod oknem i urządzić tam jadalnię. Muszę ją jednak oddzielić od części "audiowizualnej" i wizytowej. I tu zastanawiam się nad opcją - w jaki sposób oddzielić? Nie chcę stawiać ściany, żeby nie pomniejszać pomieszczeń i nie wprowadzać tego typu ograniczeń. W grę wchodzą zatem przegrody "mobilne" :) Waham się pomiędzy powieszeniem materiałowych paneli, postawieniem długiego kwietnika (nawet mam już obmyślane w jaki sposób miałby być zrobiony) lub postawianiem biblioteczki (co fajnie by wyglądało i było bardzo praktyczne biorąc pod uwagę nasz chroniczny brak miejsca na rozrastającą się ilość książek, ale i mogłoby się okazać trochę ryzykowne stawianie takiej ruchomej ściany przy miłośnikach wspinaczki). Najbardziej prawdopodobny staje się więc pomysł z kwietnikiem, więc czeka mnie wycieczka do Castoramy, albo "Liroja" po materiały. Później tylko trzeba poprzeglądać stoły i wybrać odpowiednio duży, oczywiście składany, żeby na co dzień nie rozkładać na 12 osób i do kompletu krzesła. Swój piękny kredens obiecała mi babcia. Oczywiście muszę wszystko stylistycznie i kolorystycznie zgrać. Co do kolorystyki, będzie to o tyle łatwiejsze, że kredens zamierzam oddać do renowacji, więc dobiorę sobie odpowiedni kolor bejcy.


Mam nadzieję, że rodzinka doceni mój wysiłek i będziemy wspólnie przy stole spędzać więcej czasu.