środa, 21 listopada 2018

Koniec listopada

Koniec listopada to czas, kiedy jestem zasypywana, poza "standardowymi" mailami i sms-ami, także informacjami o Black Friday. U nas Black Friday wygląda coraz dziwniej, np. dziś, czyli w środę dostałam maila z promocją z okazji blacka, ale tylko dziś, do końca dnia... To Friday czy Wednesday? Coraz więcej sklepów ściąga też klientów wcześniejszym ujawnianiem cen obniżonych produktów, przy czym często wygląda to na jakąś zmowę cenową, bo identyczne (lub niemal identyczne) są ceny wyjściowe i promocyjne.


Tak czy inaczej koniec listopada to początek czasu wietrzenia portfeli, bo wkrótce mikołajki, a w perspektywie święta, więc zapewne w tym i w następnym miesiącu o oszczędzaniu mogę zapomnieć. Jak co roku, mimo solennych obietnic - i to dawanych sobie - wydam zapewne za dużo, a w każdym bądź razie więcej niż sobie obiecywałam. Życie - jakby powiedział klasyk ;)

wtorek, 28 sierpnia 2018

Susza

Po tegorocznej suszy pewnie wiele osób czeka na deszcz. Ja - z jednej strony - także, a z drugiej trochę się tego deszczu obawiam, bo pogoda od kilku lat lubi przesadzać i może być tak, że jak już te deszcze przyjdą, to zamienią się w kilkumiesięczną porę deszczową. A tego bym jednak nie chciała.


Cieszmy się więc umiarkowanym latem, ostatnimi dniami wakacji i pysznymi, świeżymi owocami i warzywami oraz przetworami z nich :)

czwartek, 26 kwietnia 2018

Kwitnie

Wszystko kwitnie. Nowe drzewka posadziłam, kwiaty też. Większość warzyw czeka aż minie 3 ogrodników. Zatem póki co sielanka. Można siedzieć i delektować się zielenią :)


A jak u Was?

piątek, 13 kwietnia 2018

Wiosenne krzątanie

Już przed świętami rozpoczęło się wiosenne krzątanie - sprzątanie w domach i na ogrodach. U większości osób było jednak znacznie "okrojone", bo pogoda nie sprzyjała. Teraz przechodząc koło ogródków słychać przycinanie żywopłotów, krzewów i drzew (choć dla nich to akurat nie najlepszy moment). Słychać odgłosy szlifowania drewnianych płotków, altanek i mebli ogrodowych, przygotowywanych pod bejcowanie czy też olejowanie. Widać ludzi przekopujących ogródki, wyrównujących trawniki. Na roślinach pojawiają się młode listki, drzewa kwitną i słodko pachną. Trawa nabiera w końcu odpowiedniej barwy. Cóż zrobić. Trzeba i u siebie się za to zabrać. Jeśli pogoda pozwoli, na jutro planuję wyszorowanie tarasu i pociągnięcie go olejem, a także zakonserwowanie drewnianych przegródek. Chcę też dosadzić trochę kwiatów. Z roślinami jadalnymi - pomidorami, ogórkami, kabaczkami i dyniami, które zwykle sadzę, poczekam do "trzech ogrodników", a właściwie na to, aż sobie pójdą. Świeżą pietruszkę i szczypiorek już mam. Jak co roku ścigają się z najwcześniejszymi wiosennymi kwiatami :)


I znów będzie można wypić kawkę na tarasie delektując się nie tylko jej smakiem, ale także świeżym powietrzem i piękną pogodą :) Ech, na czas wiosna - jesień mogłabym pracę przenieść na zewnątrz :)

środa, 21 lutego 2018

Potrzeba matką wynalazków

Po raz kolejny z potrzeby, choć przez przypadek, znalazłam nowe zastosowanie dla niepotrzebnego przedmiotu. Kiedyś, przy okazji remontu kupiłam taki stojak budowlany (kozła roboczego - jak kto woli). Niewiele używałam go w czasie pracy, bo jakoś tak nieporęcznie mi było. Później stojak wylądował w składziku. W zeszłym miesiącu robiłam tam porządki, sprawdzając ile mam listewek i desek, bo chciałam zrobić stojak na ubrania. Wyciągnęłam go i doznałam olśnienia, że takiego czegoś właśnie szukałam do odwieszenia tak "na chwilę" ciuchów. Wyczyściłam go papierem ściernym, pomalowałam lakierobejcą i voila: nadałam stojakowi drugie życie ;)

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Okres poświąteczny

Zwykle lubiłam okres poświąteczny jako taki rozleniwiający, cieplutki, domowy. Wbrew trendom panującym w sklepach, nadal słucham kolęd i innych świątecznych utworów. Dotychczas włączałam je wieczorami, przy zapalonych świecach i choince wczuwając się w ten świąteczny klimat. W tym roku - zapewne pod wpływem nowo poznanych dziewczyn, bo wiadomo "z kim przystajesz takim się stajesz" - dopadł mnie noworoczny power. Dziewczyny, poznane na jednym z babskich wieczorów, uwielbiają aktywnie spędzać czas. Jak nie na siłowni, to na basenie, jak nie na basenie to w klubie, jak nie w klubie to na wycieczce rowerowej, albo pieszej. Przyłączyłam się do towarzystwa i jakoś mi lepiej na duszy. Chyba tego mi było trzeba. W zeszłym tygodniu był ciepły, przyjemny weekend. Zrobiłyśmy ponad 40 km na rowerach. Przyszły zapowiada się na chłodniejszy i już dostaję sms-y, że jedziemy w góry... Nie wiemy jeszcze tylko czy na narty czy połazić :) Ech, wszystkim życzę takich psiapsółek :)